środa, 15 sierpnia 2012

3. „ Słowa mogą ranić, nawet jeśli nie pochodzą z Twoich ust”



 kwiecień, 2008 rok
"Nie musisz" - wstukałam na klawiaturze mojej komórki i wysłałam wiadomość. Już chwilę później dostałam odpowiedź od Davida, która brzmiała: "ale chcę". Zamknęłam klapkę od urządzenia i z uśmiechem na twarzy schowałam je do kieszeni ciemnych, dżinsowych spodni z lekko podwiniętymi nogawkami. Ziewnęłam i przekroczyłam próg liceum. Nie dość, że się nie wyspałam, to jeszcze spóźniłam się na pierwszą lekcję, która zapewne rozpoczęła się już kilka minut temu. Nie przerażało mnie to zbytnio. Jeszcze kilka miesięcy temu biegłabym tu jak najszybciej i prosiłabym nauczycieli o niewpisanie spóźnienia, jednak zbliżający się koniec roku szkolnego sprawił, że lenistwo coraz częściej przejmowało kontrolę nad moim organizmem. Ociężale wdrapałam się na pierwsze piętro i przystanęłam przed salą od geografii. Zza ściany dobiegł mnie donośny głos nauczycielki Schiller - zrzędliwej Niemki, która przyjechała do USA jakieś trzydzieści lat temu i -niestety- nie zamierzała się stąd wyprowadzić. Zapukałam kilka razy w białe drzwi i weszłam do klasy z obojętną miną.
-Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie -zza dziennika, za pomocą którego właśnie zaczęła sprawdzać obecność, wyjrzała pięćdziesięcioletnia, gruba kobieta z krótkimi, siwiejącymi włosami i dużymi oczami. Nauczycielka tylko skinęła głową i zaznaczyła w notesie moje spóźnienie. Jak najciszej usiadłam w ławce, która znajdowała się na końcu klasy przy oknie. Byłam wdzięczna losowi, że pani Schiller posadziła mnie tutaj, ponieważ zza swojego spróchniałego biurka nie mogła dostrzec tego, że zamiast słuchać jej wykładów, malowałam w swoim kieszonkowym notesie. Z tego przedmiotu, jak i z większości innych, byłam jedną z kilku osób, których oceny nie spadały poniżej czwórki. Naukę przyswajałam z łatwością, jedynie fizyka i historia stanowiły dla mnie problem. Ostatnio uczyłam się częściej na sprawdziany z tych przedmiotów, co zaowocowało bardzo dobrymi stopniami.
Rozpakowałam książki i uśmiechnęłam się do Lisy - mojej towarzyszki w szkolnej ławce. W jej ciemnozielonych oczach, przysłoniętych prostą grzywką, zauważyłam dziwny błysk. Od razu domyśliłam się, że dziewczyna chce mi powiedzieć coś ważnego. Taka sytuacja miała już miejsce wiele razy, moja osiemnastoletnia przyjaciółka co chwilę dowiadywała się jakichś newsów. Lisa postukała pomalowanymi na czarno paznokciami o blat stolika. To była jej wada - szybko się niecierpliwiła, gdyż, kiedy miała coś do powiedzenia, pragnęła jak najszybciej to wyjawić. Spojrzałam z uśmiechem na opaloną twarz rówieśniczki, otulonej prostymi, rdzawo-czerwonymi włosami sięgającymi łopatek.
- O co chodzi? - zapytałam, otwierając notes i przeglądając dotychczasowe szkice. Dziewczyna pochyliła się nade mną tak, by nauczycielka nie zdołała zauważyć tego, że rozmawiamy.
- Słyszałaś o tym? - szepnęła.
- O czym? - teraz to ja się zaczęłam niecierpliwić. Lisa pogładziła dłonią swoją grzywkę, spoglądając jednocześnie na panią Schiller, która omawiała nasze sprawdzone przez nią testy.
- Po tym, jak nasza wychowawczyni odeszła, wybrali jakiegoś nowego nauczyciela, który ją zastąpi. Słyszałam od dziewczyn - wskazała na pierwszą ławkę, w której siedziały dwie redaktorki w szkolnej gazetce - że to jakiś facet uczący angielskiego.- zamilkłyśmy na moment, kiedy znikąd koło nas pojawiła się profesor. Położyła na ławce nasze prace i bez słowa odeszła i rozdała sprawdziany pozostałym uczniom. Zerknęłam na kartkę z moim nazwiskiem, na której widniała litera "A". Lisa zasmuciła się i rzekła:
- Dlaczego zawsze musisz dostawać takie dobre oceny?! - zmrużyła oczy na widok swojej  dwójki. Wzruszyłam ramionami.
- Po prostu mam lepiej rozwiniętą prawą półkulę mózgową od twojej - zaśmiałam się cicho na widok zdezorientowania wypisanego na twarzy przyjaciółki. Westchnęłam, oskarżając moją inteligencję o to, że niepotrzebnie o tym wspominałam i teraz będę musiała jej to wytłumaczyć.
- Osoby leworęczne, w tym przypadku również ja, przeważnie mają lepiej rozwiniętą prawą półkulę mózgową. U przeciętnego człowieka jest ona uśpiona, dochodzi do niej tylko kilka sygnałów wysyłanych przez lewą część naszego komputera- ostatnie słowo powiedziałam, nakreślając w powietrzu cudzysłowie.- U mnie i u innych osób, piszących lewą ręką, dostarczane jest więcej bodźców do prawej półkuli. Przejawia się to w szybszym czytaniu, talencie artystycznym i muzycznym oraz przede wszystkim bardzo dobrej przyswajalności wiedzy zdobytej w szkole i otoczeniu* . Zrozumiałaś?
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy i otworzyła ze zdumienia usta.
- Ty naprawdę jesteś potomkinią Einsteina - podsumowała i wróciła do poprzedniego tematu. - Dzisiaj na drugiej lekcji poznamy naszego zniewalającego wychowawcę. Lora powiedziała, że spotkała go wczoraj na korytarzu szkolnym. Jedyne, czego się od niej dowiedzieliśmy, to to, że jest bardzo przystojny i ma fajny tyłek. Nie rozumiem, jak można patrzeć tak na swojego nauczyciela - skrzywiła się. - Mówią jednak, że ma już kogoś od ponad roku, co na pewno musiało zasmucić naszą klasową piękność, bo nie będzie mogła go mieć.
- Chyba że planuje jakiś romansik -z ledwością powstrzymałam wybuch głośnego śmiechu. Po Lorze można było się tego spodziewać. Zawsze patrzyła głównie na wygląd, nie liczyło się nic poza zewnętrznym urokiem i popularnością. Mimo to nie odgrywała ona roli bezwzględnej i wrednej blondynki - takiej, jaka najczęściej występowała w książkach w celu mszczenia się na głównych bohaterach - ponieważ mimo swej płytkości zdarzały się momenty, w których można było z nią spokojnie porozmawiać.
Zerknęłam na Lorę siedzącą niedaleko nas i z uśmiechem powróciłam do przeglądania mojego notesu.  Nagle mój wzrok natknął się na rysunek przedstawiający kubek gorącej kawy. Obok szkicu dostrzegłam imię Davida, które musiałam wczoraj nieświadomie napisać. Zdziwiłam się, kiedy poczułam, że serce wybiło mi się z normalnego rytmu i przyspieszyło. Powróciłam pamięcią do wczorajszego wieczoru i rozmowy z mężczyzną. Przypomniałam sobie nasz śmiech, kiedy David opowiadał mi przeróżne dowcipy, wspólną rozmowę na temat książek, wsłuchiwanie się w odgłosy panującej burzy, a także jego dłoń złączoną z moją...
Rękoma zgarnęłam czarne włosy do przodu tak, by nikt w klasie nie mógł dostrzec wypieków na moich policzkach, które pojawiły się wraz z myślą o delikatnym dotyku ciała chłopaka. To przez niego musiałam się teraz rumienić i jednocześnie ziewać. Przez wczorajsze spotkanie straciliśmy poczucie czasu i pożegnałam się z Davidem znacznie później, niż powinno było to nastąpić. Na tym się jednak nie skończyło - kilkadziesiąt minut później już prowadziliśmy konwersację przez smsy, którą zakończyliśmy w momencie, kiedy wskazówki zegara nieubłaganie zbliżały się do godziny dwudziestej czwartej. Dzisiaj również wysłałam do niego kilka wiadomości, bowiem zaczął się upierać, że znów mnie odwiezie do domu, na co ja nie chciałam się zgodzić. Owszem, to miłe z jego strony, ale on również miał swoje życie, a ciągłe przebywanie w moim towarzystwie mogło sprawić, że oddali się od swoich bliskich. Dlatego uważałam, że nie powinien się tak bardzo o mnie troszczyć, mimo iż oboje lubiliśmy nasze spotkania.
- Ty mnie w ogóle słuchasz? - Lisa podniosła jedną brew do góry. Dziewczyna trzymała w ręce torbę ze spakowanym już podręcznikiem i czekała, aż również to zrobię. - Jest już przerwa.
Rozejrzałam się dookoła. W klasie nie było nikogo, oprócz nas i nauczycielki, która czegoś szukała w biurku. Poderwałam się z miejsca i pospiesznie wpakowałam swoje rzeczy do brązowej torby. Wyszłyśmy z klasy i w ciszy skierowałyśmy się w stronę gabinetu od języka angielskiego.
- Michael zabrał mnie wczoraj do kina. Potem poszliśmy na pizzę, która niezbyt mi jednak smakowała. Założę się, że Michael smakuje o wiele lepiej - zaśmiała się, ale ucichła, gdy zauważyła, że nie zareagowałam na jej żart. Mój umysł zajęty był oczekiwaniem momentu, kiedy wreszcie za kilka godzin dotrę na przystanek autobusowy i zobaczę rozradowaną twarz mężczyzny. Lisa przystanęła i uśmiechnęła się podejrzliwie.
- A jak tam twój wielbiciel? - otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam jej w oczy.
- Jaki wielbiciel? - zszokowałam się. Przecież nie mówiłam jej o  Davidzie, więc niby skąd mogła o nas wiedzieć? - pomyślałam. - Ale przecież to i tak tylko mój znajomy...
Dziewczyna westchnęła.
- Myślisz, że nie widzę tego, że od kilku dni wciąż z kimś piszesz i uśmiechasz się sama do siebie? Kochanie, znam ten stan bardzo dobrze - odparła, ciesząc się z tego, że miała od kilku miesięcy chłopaka i uważała się teraz za specjalistkę od bycia zakochanym. Udając, że dalej nie rozumiem, do czego zmierza, podeszłam pod klasę.
- No więc, jak on ma na imię? - zapytała na tyle cicho, by nikt inny tego nie usłyszał. Ponownie moje policzki się zaróżowiły, a ja przeklęłam w myślach moją nieśmiałość.
- Nie ma żadnego wielbiciela - chciałam, aby zabrzmiało to pewnie i stanowczo, ale na moje nieszczęście zabrzmiało całkowicie na odwrót. Westchnęłam i poddałam się, ponieważ walka z Lisą, moją przyjaciółką, nie miała sensu. Dziewczyna, widząc moją przegraną minę, zaklaskała w dłonie i wyszczerzyła zęby uśmiechu pod tytułem: " wygrałam, jestem najlepsza!".
- Przyjdę do ciebie dzisiaj i opowiesz mi całą historię, dobrze?
Westchnęłam zdołowana. Lisa wzięła to za zgodę i uradowana weszła do klasy. W tej chwili byłam wdzięczna Bogu za to, że w gabinecie są tylko pojedyncze miejsca i nie będę musiała siedzieć z koleżanką, która zasypywałaby mnie pytaniami o Davida. Nie było również szans, żeby Lisa podsuwała mi liściki, bowiem jej ławka znajdowała się na przedzie, zaś ja usadowiłam się na ostatnim krześle przy ścianie. Z tego miejsca również nauczyciel z ledwością mógł mnie dostrzec, więc od razu wyciągnęłam mój notes i znużona namalowałam motyla. Jednak moje myśli wciąż wracały do wczorajszego dnia, uparcie przypominały mi twarz mężczyzny, którego poznałam osiem dni temu i o którym bardzo ciężko było mi zapomnieć choć na chwilę.
Zadzwonił dzwonek. Wszyscy uczniowie w ciszy zasiedli w ławkach i z zaciekawieniem spoglądali na drzwi. No tak, zapomniałam, mieliśmy poznać naszego nauczyciela. Podobnie jak reszta osób tu zebranych, wpatrzyłam się w klamkę, która kilkadziesiąt sekund później poruszyła się. Drzwi otworzyły się na całą szerokość i do gabinetu wszedł wysoki, dość młody Amerykanin ubrany w białą koszulę i spodnie dżinsowe. Wszyscy w klasie wstali i przywitali się z mężczyzną. Wszyscy, oprócz mnie. Ja, jak głupia, tępo wpatrywałam się w osobę, która zasiadła za biurkiem i uśmiechnęła się do nas, wodząc po nas wzrokiem. Mnie jednak nie zauważyła, bo oparłam się o ścianę.
Nie miałam sił nawet mrugnąć. Wciągnęłam powietrze do płuc i zaczęłam dokładnie analizować jego wygląd. Lora miała rację - był przystojny. Przyjrzałam się jego twarzy, na której osadzone były duże, niebieskie oczy, szeroki nos i wąskie, czerwone usta, których dolną wargę właśnie delikatnie przygryzł. Nauczyciel ten nie miał długich włosów, ale też nie za krótkich - kosmyki osiągały długość pięciu centymetrów. Ciemnobrązowa grzywka sterczała w powietrzu na różne strony, co dodawało uroku jego twarzy, na której zauważyłam kilkudniowy już zarost. Wciągnęłam głośno powietrze przez usta, kiedy mężczyzna podniósł się z krzesła, ominął biurko i przysiadł na nim. Błagałam choć o jedną różnicę. Chociażby małą zmarszczkę, która jednak była w innym miejscu na jego głowie. Jedna, cholerna różnica! - zmarszczyłam czoło, czując, jak do oczu napływają mi łzy. Nie chciałam płakać, nie tutaj. Jest jeszcze szansa, że to nie on... -pomyślałam. Jednak wszystkie moje wątpliwości zostały rozwiane w momencie, kiedy mężczyzna otworzył usta i rzekł:
- Zapewne wiecie już, że jestem nauczycielem języka angielskiego i od dziś jestem również waszym nowym wychowawcą. Nazywam się David Waterman i ...
Nie chciałam dalej słuchać. Zamknęłam oczy i próbowałam uspokoić mój oddech.
Nie. To niemożliwe. David, mój znajomy z przystanku, którego tak bardzo polubiłam i z którym codziennie się spotykałam, nie mógł być tym samym mężczyzną, który stał przede mną i opowiadał o sobie. Spojrzałam na niego jeszcze raz. Właśnie sięgnął dłonią po dziennik i powiedział, że kiedy wyczyta każde nazwisko, niech odpowiednie osoby wstaną i powiedzą coś o sobie. Przełknęłam głośno ślinę. On nie wiedział, że ja jestem w tej klasie. Wyczytałam to z jego twarzy, ponieważ uosabiała ona spokój i pewność siebie. Gdyby dowiedział się, że chodzę do liceum, w którym on uczy, byłby podenerwowany i zachowywałby się dość chaotycznie. Zacisnęłam powieki.  Boże, on tam stał i nie miał zielonego pojęcia, że ja również tu jestem. Boże. Miałam chęć wybiec z tego gabinetu jak najszybciej, ale zauważyłby mnie od razu. Dlatego wolałam odwlec ten moment jak najdalej w czasie.
David wrócił na swoje miejsce i zaczął sprawdzać obecność. A ja w tej chwili miałam ochotę wybudzić się z tego koszmaru. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że jesteś nauczycielem? - żaliłam się w myślach. - Gdybym wiedziała, że to tak się skończy, nie wpuściłabym cię do swojego domu i nie ścisnęłabym twojej dłoni. Chłopak mówił mi, że uczy, ale nie wyjawił szczegółów swojej pracy. Ja natomiast, mimo iż więcej powiedziałam mu na swój temat, również nie uwzględniłam w swojej wypowiedzi tego, że mam dopiero osiemnaście lat. Wina leżała po obu stronach, a ja nie wiedziałam, co z tym zrobić. Ze zdenerwowaniem, które z każdą sekundą jeszcze bardziej się wzmagało, wyczekiwałam chwili, kiedy wyczyta numer dziesiąty i tym samym moje nazwisko.
- Lora Johnson? - poszukał wzrokiem blondynki, która wstała i się przedstawiła. Nauczyciel skinął głową i spojrzał na listę uczniów. Zauważyłam, że jego ciało nieruchomieje, a mózg stara się odczytać zapisane tam słowa. Waterman podniósł głowę, a następnie jego niebieskie tęczówki poczęły szukać czyjejś znajomej twarzy. Po chwili otworzył lekko usta z zamiarem wypowiedzenia dwóch, prostych wyrazów:
-Hoshi... Kazumi - wstrzymał oddech. Kilkoro uczniów spojrzało na mnie z miną wyrażającą ich zdziwienie faktem, że nasz wychowawca był zaskoczony moją obecnością w tej klasie.
 -Chyba powinnam właśnie wstać i się przedstawić, prawda?- mruknęłam pod nosem do siebie, nie dając po sobie poznać, jak bardzo stresował mnie widok Davida, który tak, jak ja, pragnął, aby to nie była prawda. Powoli podniosłam się z miejsca i spojrzałam na wychowawcę. Jego rysy twarzy złagodniały po chwili, ponieważ wiedział, że jego zaskoczona mina byłaby co najmniej podejrzana. Przeniosłam wzrok na Lisę, która myślała nad czymś intensywnie i patrzyła co chwilę to na mnie, to na Davida.
- Jestem Hoshi Kazumi. Pochodzę z Japonii i interesuję się malarstwem - powiedziałam szybko i usiadłam. Czując na sobie wzrok innych rówieśników, zaczęłam kreślić na kartkach notesu bliżej nieokreślone znaki. Nasz nowy nauczyciel dokończył sprawdzać obecność i zdałam sobie sprawę, że z każdą minutą coraz lepiej przyswajał myśl, że znaleźliśmy się w trudnej sytuacji. Oboje staraliśmy się udawać przy klasie obojętność, by nikt nie domyślił się, że nasze kontakty są znacznie bliższe, niż mogłoby się wydawać.
- Skoro zdążyliśmy poznać się troszeczkę bliżej, -zaczął. - co myślicie o tym, by niedługo udać się na jakąś wycieczkę, byśmy przyzwyczaili się do naszej obecności? - uśmiechnął się, kiedy klasa zareagowała na tą wzmiankę niezmierną radością.- W takim razie postaram się już zacząć szukać jakiegoś miejsca, gdzie moglibyśmy pojechać. Przydałaby mi się w tym pomoc przewodniczącego klasy, który zapewne najlepiej wie, co was najbardziej cieszy. Kto tutaj pełni ten urząd?
Powoli podniosłam rękę do góry na znak, że to ja jestem przewodniczącą. Uczniowie klasy trzeciej A wybrali mnie już kilka lat temu, gdyż byłam osobą odpowiedzialną i bezkonfliktową, i najwyraźniej nie zamierzali tego zmieniać.
- W takim razie zostań na chwilę po lekcji, dobrze? - skinęłam głową, dobrze zdając sobie sprawę z tego, że i tak zamierzał ze mną porozmawiać. Nagle wokoło rozbrzmiał dzwonek ogłaszający przerwę. Wszyscy opuścili gabinet, a przyjaciółka obiecała, że poczeka na mnie pod drzwiami. Zgodziłam się i podeszłam do biurka. David podszedł do mnie i stanął tak, by widzieć moją twarz. Nie wiedzieliśmy, co powiedzieć. Ja sama spuściłam wzrok i bawiłam się tylko moimi paznokciami, zdrapując z nich lakier koloru perłowego.
- Mogłaś mi powiedzieć - wyszeptał. Spojrzałam na niego i zamrugałam kilka razy, ponieważ mój wzrok zamazał się pod wpływem łez, które zapragnęły wyrzeźbić w mych policzkach niewidzialne strużki, co zresztą po chwili uczyniły. Starłam je szybko rękawem, ale mimo to Waterman i tak je zauważył. Podszedł bliżej mnie i uśmiechnął się smutno.
- Nie płacz - potrząsnęłam głową, co miało znaczyć, że wcale nie płaczę. Co jak co, ale w kłamaniu dobra nigdy nie byłam.- Po prostu ta sytuacja mnie zaskoczyła. Nie wiedziałem, że jesteś jeszcze tak młoda, myślałem, że...- nie zdołał nic więcej powiedzieć. Czekał, aż wreszcie ja wydobędę z siebie choć kilka słów. Westchnęłam i zerknęłam na jego dłonie podpartych na biodrach. Coś przykuło moją uwagę i momentalnie przypomniałam sobie wcześniejszą rozmowę z Lisą. W moim sercu zakiełkowała złość zmieszana z zawiedzeniem. Wskazałam palcem na jego prawą rękę.
- A ja nie wiedziałam, że masz kogoś - chłopak spojrzał na złotą obrączką, która zdobiła jego serdeczny palec. Otworzył szerzej oczy, kiedy zauważył, jak narasta we mnie wściekłość. Z jego wzroku wyczytałam, że całkowicie zapomniał o tym, że nosi pierścionek od ukochanej. Nie mogłam uwierzyć w to, że sama wcześniej tego nie zauważyłam. Smutek spowodowany faktem, że zadawałam się z własnym wychowawcą i prawdopodobnie musielibyśmy zakończyć naszą znajomość, momentalnie zniknął, kiedy zrozumiałam, że przez cały czas byłam okłamywana. David był taki beztroski i wyrozumiały, mówił, że lubił ze mną przebywać, a nawet chwycił moją dłoń, ale tak naprawdę był wielkim oszustem. Jak można zapomnieć o tym, że jest się w związku i jednocześnie dawać drugiej kobiecie do zrozumienia, że wcale nie jest jemu aż tak obojętna! Wreszcie przejrzałam na oczy, że David nie był wobec mnie szczery. Zamknęłam na chwilę oczy. A co by było, gdybym zdążyła się w nim zakochać i dopiero wtedy dowiedziałabym się o jego kłamstwie? Dlatego z jednej strony cieszyłam się, że wiedziałam o tym teraz.
-Hoshi...- jego głos się załamał, kiedy zrozumiał, jak wielki błąd zrobił. Ale ja nie chciałam słuchać jego tłumaczeń.
- Okłamałeś mnie - mój głos stał się surowy i zimny, co mnie samą trochę zdziwiło. - Znamy się bardzo krótko i jestem wdzięczna losowi za to, że nasza znajomość nie trwa dłużej. Wiesz, jak się właśnie czuję? Gdybyś na początku powiedział, że jesteś zaręczony, nie pozwoliłabym na to, byś tak bardzo się do mnie zbliżył- wiedziałam, że swoimi słowami przyznaję się dobrowolnie do tego, że jednak coś do niego czułam. Nie umiałam uwierzyć w to, że w ciągu kilku dni zdołałam zauroczyć się w całkiem obcej mi osobie, w dodatku był to mój nauczyciel w stałym związku.  Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Chciałam wyrzucić z siebie całą złość, która przed chwilą zdążyła przyćmić mój umysł, ale po zastanowieniu doszłam do wniosku, że na pewno nie pomogłoby mi to, tylko jeszcze bardziej doprowadziło mnie do łez. Postanowiłam skończyć temat i wyjść stąd jak najszybciej.
- Nie czekaj na mnie na przystanku. I nie pisz do mnie - obrzuciłam go jednym, pełnym żalu spojrzeniem i wybiegłam z gabinetu. Lisa stała pod ścianą i zmartwiła się.
- Coś się stało?
- Nic - odparłam beznamiętnie. - Wiesz, trochę słabo się czuję, więc pójdę do domu. - uśmiechnęłam się delikatnie, by zapewnić ją, że wszystko jest w porządku.
- Okej... - zmarszczyła nos. A ja pożegnałam się z nią i ruszyłam w stronę domu. Kiedy już przekroczyłam próg mojego mieszkania, pozwoliłam sobie na urojenie kilku łez, które kilkanaście minut później przerodziły się w tysiące słonych kropli odbijających się cicho z drewnianej podłogi, na której właśnie siedziałam, ściskając w dłoniach poduszkę.


* Buhaha, ja jestem leworęczna, dlatego wiem takie rzeczy ^^
UWAGI: Spieprzyłam rozdział, to fakt ==' Nie wyszedł mi po prostu :< Ano napisałam go wcześniej na znak moich przeprosin za to, że rozdział drugi pojawił się tak późno.
Aha. Myślę, że rozdziały będą ukazywać się w ŚRODY, ale w nieregularnych odstępach czasowych. Raz rozdział może pojawić się po tygodniu, innym razem po dwóch lub trzech tygodniach.
EDIT: Dziękuję Ci, Tina, że wykonałaś dla mnie taki piękny nagłówek :*

25 komentarzy:

  1. Nic nie spieprzyłaś, wiec nie gadaj mi u takich głupot, bo rozdział mimo że jest krótki wyszedł ci dobry. xD
    W końcu poznaliśmy Hoshi, fajnie, bo cały czas akacja była opowiadana przez Davida, a tutaj w końcu coś o dziewczynie i jej uczuciach. Mam nadzieje, że więcej będziesz pisała od jej strony ;p.
    Woo, nie wiedziałam, że David ma obrączkę. Nie fair się zachował w jej stosunku ;/. Sama bym zachowała sie, jak Hoshi ;p.
    Życzę weeeny i czekam na nexa !
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super i cieszę się jednak, że tak szybko postanowiłaś go dodać.
    Nie spodziewałabym się, że David jest zaręczony. Nie dziwię się Hoshi, że czułam się oszukana, tak samo ja bym się poczuła.
    Ciekawe, co Hoshi teraz zrobi. Czy przez to, że jest przewodniczącą zbliży się do nauczyciela? Czy może będzie jakiś romans?
    Czekam na nn ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, ze ostatnio rzadko tu bywam, choc czasem zagladam ;) ale jakos ostatnio nie mam sily na nic, nie wiem dlaczego. Zaniedbuje bloga, zaniedbuje tez moich czytelnikow. Po prostu na nic nie mam sily, nic nie moge narysowac. jeszcze raz przepraszam, mysle, ze sie nie obrazilas :D ale przeczytam jestem juz na "...mimo swej płytkości zdarzały się momenty, w których można było z nią spokojnie porozmawiać." no z ta bardziej rozwinieta prawa polkula bylo ciekawe :D ale u praworecnnych da sie temu zaradzic :D wlasnie teraz, przepraszam pare dni temu czytalam( ale juz przerwwalam, bo mi sie nie chce ;P) taka ksiazke jak cwiczyc sb pamiec, zeby latwiej wszystko zapamietywac. i tam byly takie sposoby na ta prawa polkule, ale nie bede juz sie rozpisywac :D bo trzeba czytac dalej ten cudowny rozdzialik :D .. uf :D przeczytalam, sporo tego :D ale wciagajace jest, szybko sie czytalo. Ciekawa ta sytuacja z nauczycielem i obraczka :D pozdrawiam i czekam na kolejny rozdzial :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę! i znowu nie udało mi się pierwszej ;c
    Chyba muszę włazic od razu po tym jak dodasz i szybciutko komentowac ;d Lubie byc pierwsza :D
    Rozdział jak zawsze świetny i ty dobrze o tym wiesz :D Mogłabym cały czas pisac, że kocham twój styl pisania i tą historię, która swoją drogą staje się coraz ciekawsza :D
    Żal mi Hoshi :c
    I czy mi sie tylko wydaje, czy usunęłaś ten fragment, który przesłałaś mi na gadu? o.o albo nie uważnie czytałam i on jest, albo faktycznie go nie ma, sama już nie wiem xD
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. ja również, gdy zbliża się pora wakacji to olewa szkołę :D
    Hmm... chociaż nie jak cały rok mam ją gdzieś :P (nie ładnie)
    SUper akcja z tym nauczycielem.
    Dowiedziałam sie czegoś nowego hi nie widziałam, że leworęczni są aż tak inteligentni :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tego nauczyciela to niezły krętacz :D

    OdpowiedzUsuń
  7. ohohoh, podoba mi się ! :D fajnie piszesz, fajne akcje i wgl .
    czekam na następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Okej, więc po raz kolejny najmocniej chcę Cię przeprosić, że komentuję tak późno. Cierpię na brak czasu i przedwczesną sklerozę.
    Co do Listy, to możesz mnie wykreślić. Dodam bloga do obserwowanych i będę pamiętać o notkach, bo, jak zdążyłaś zauważyć, informowanie mnie nie wychodzi na dobre.
    Rozdział jest jak zwykle cudowny, pomijając fakt, że tak strasznie szkoda mi Hoshi. Ale David nikogo nie ma, prawda? Powiedz, że nie ma, proszę. Niech pogodzą się jak najszybciej, tworzą taką słodką parę! *-*
    Jedyną, naprawdę, JEDYNĄ rzeczą, która przeszkadza mi w tej historii, jest imię głównego bohatera. Może to głupie, ale ciężko mi się to czyta. Jakby to ująć, David jest Liamem, dla mnie, Harry'ego. Rozumiesz?
    I tak swoją drogą, nawiązując do Twojego komentarza, to przyznam, że właśnie po to to opowiadanie powstało. Chciałam to z siebie wyrzucić i istotnie, dodaje mi to otuchy :) Jesteś spostrzegawczą bestią, Midori!
    Komentarz jest krótki, ale nie wiem, co mogłabym jeszcze dopisać. Naprawdę przykro mi, że tak się kończy, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę z faktu, że wszystko masz doskonale zaplanowane i na pewno jakoś to odkręcisz :D
    Pozostaje mi tylko czekać na nową notkę i OBIECUJĘ, że przeczytam ją od razu. Masz moje słowo.
    Trzymam się i Ty również się trzymaj, czekam i pozdrawiam :) xxx

    OdpowiedzUsuń
  9. Mój Boże xD Rzeczywiście WIDAĆ NA PIERWSZY RZUT OKA (xD), że rozdział jest krótszy o tę jedną Wordową stronkę :D
    Pierwsza z komentowaniem chyba nigdy nie będę, chyba że już byłam, ale nie pamiętam, chociaż szczerze w to wątpię ;P .
    Maksymalnie podoba mi się Twój sposób pisania. Masz naprawdę dobry styl. Poprzeczkę masz zawieszoną wysoko i bardzo trudno będzie komukolwiek Cię pobić. Trzeba włożyć wiele starań i przede wszystkim trudu, by stworzyć coś takiego i to w takim czasie... ( ty piszesz tę opowieść tak z rozdziału na rozdział, nie ? )
    Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg tej historii :)
    Intryguje mnie ten nauczyciel prawdę mówiąc xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobra, więc po kolei.

    Pragnę wrócić jeszcze raz do drugiego rozdziału bo z powodu wyjazdu nie mogła go skomentować.

    Zwróciłam uwagę że jeździli tym samym autobusem po mimo że była tam wzmianka że mieszkają po przeciwnych stronach? O,o czy ja coś źle zrozumiałam (prawdopodobne).

    A teraz powrót do trzeciego. Zdziwiło mnie że zmieniłaś opowieść Davida w pierwszoosobową narracje Hoshi, Ale nie przeszkadzam mi to zbytnio. Cóż, reakcje Davida zapewne napisałabym inaczej ale każdy ma własny styl i rozwiązania fabularne.

    Z rozdziału na rozdział coraz bardziej lubię Hoshi, a jakoś nie specjalnie często lubię główne bohaterki XD

    Na koniec przepraszam że tak późno komentuje ale po powrocie z kolonii miałam zaległości i jeszcze wyjazd na wieś gdzie nie ma neta na prawie tydzień robi swoje xD Teraz obiecuje szybciej czytać. A! I dziękuję za powiększenie czcionki XDDD w 1 rozdziale też ją poprawiłaś co nie? Bo łatwiej mi się czyta. Chyba że mam jakieś zwidy (zdarza się).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc rzeczywiście może się wydawać,że to dziwne, że jadą tym samym autobusem :) David mieszka na przedmieściach, a Hoshi bliżej centrum(ale po drugiej stronie tego centrum). Szkoła również nie jest w samym środku miasta, raczej trochę na uboczu,więc autobus zatrzymuje się najpierw niedaleko domu Davida,a potem koło Hoshi. W mieście jest tylko kilka miejskich autobusów, z racji tego, że to nieduże miasto. Dlatego też nie ma tam tak, że konkretny pojazd jedzie od razu do centrum, a inny na peryferia. I właśnie przez to ten 'ich' musi też zachaczać o różne tereny ^^
      Mam nadzieję,że zrozumiałaś :)
      A co do narracji...Na pewno nie jest to bezcelowe :) Ale więcej dowiesz się później ~

      Usuń
    2. Czaje, czaje. Załapałam. XD

      Usuń
  11. To, że David okaże się nowym wychowawcą Hoshi przewidziałam i nie byłam zbytnio zaskoczona. Dopiero czytając końcówkę tego rozdziału i rozumiejąc co się tam dzieję, na mojej twarzy na bank malowało się zdziwienie. Hoshi aż tak pokłóciła się z Davidem? Z pewnością musieli omówić pewne sprawy i albo 'spotykać się w ukryciu' ewentualnie 'zerwać znajomość', jakby to wszystko nigdy nie miało miejsca, ale nie w taki sposób. Czuję się oszukana, bo nie przewidziałam tego! Czyli na kissu sobie poczekam, tak? T.T

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie piszesz. Widać, że jest to dla Ciebie przyjemne. Masz lekkie pióro ;) Czekam na więcej, obserwuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ej.. to prawda? W takim razie też chcę być leworęczna! A co z osobami, które potrafią pisać lewą i prawą ręką? ;D + Rozdział jest bardzo dobry. Chyba się powtarzam, ale z każdym kolejnym książka podoba mi się jeszcze bardziej. Trochę mnie zdziwiło to, że po tak długich rozmowach nie wiedzieli o sobie podstawowych informacji, jak np takiej, że David jest zaręczony (?!) To mnie naprawdę zaskoczyło. + I przepraszam, że komentuję tak późno. Teraz zostaje mi tylko czekanie na Twój kolejny wpis :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Podobał mi się nawet bardziej od drugiego ;) Ten fragment o nowym nauczycielu i wogóle ... To co piszesz sprawia, że nie można doczekać się więcej i zastanawiam się, jak to się potoczy dalej .

    LiyahWolf .

    OdpowiedzUsuń
  15. ?? "Spieprzyłam rozdział, to fakt" - co to jest ? Jest trochę krótki ale jest dobry.
    I tak nadrobiłam lekturkę . :) podoba mi się. Kurczę też bym chciała tak pisać ;> ale mnie obdarzono innym talentem :(
    Ach.. wiesz zawieszony ale tylko tymczasowo dalej mnie informuj na bloogu, myślę, że wrócę niedługo z dużym pawerem :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Właśnie skończyłam czytać i jestem wniebowzięta! Zrobiło mi się smutno, kiedy Hoshi dowiedziała się "prawdy" o Dawidzie. Mam nadzieję, że źle to zrozumiała i mężczyzna jakoś to odkręci!
    Napiszę to po raz kolejny, ale co tam. Masz talent, kobieto. Naprawdę. Cieszę się, że trafiłam na tego bloga, a raczej że ty trafiłaś do mnie. xD Będę czekała na rozdziały z wielką niecierpliwością. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nowy szablon czy już zapomniałam, jak wyglądał stary? Przed myślnikiem nie stawia się przecinka ;) TAK, TO, ŻE NOWY WYCHOWAWCA MA FAJNY TYŁEK, JEST AKURAT NAJCIEKAWSZE ZE WSZYSTKIEGO. Awrrr, to też chcę być leworęczna, może nauczyłabym się śpiewać ;c ej, ale mój brat jest leworęczny i wcale nie jest uzdolniony artystycznie i szybko nie czyta... o_o everybody lies o_o Dobra, plotę dziś bez sensu... U mnie NN, zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak dla mnie super.Ciekawie :P Super mądre formułki i ciekawa sytuacja. Zakochana uczennica i jej kłamliwy nauczyciel.Kurcze to już 2-gie opowiadanie "z Japonią w tle" z neta - w sensie Japonka albo Japończyk jako bohater główny :** Jest extra :P Sama też mam zamiar pisać ale neta nie mam i kompa stałego więc poczekam:P

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie mow ze spieprzylas bo zakochalam sie wtym rozdzialebjak hoshi w davidzie. Mam nadzieje ze przeczytalas komentarze do poprzednich rozdzialow bo tez skomentowalam. Czekam na nastepny.

    OdpowiedzUsuń
  20. Tu diedpandora.bloog, przeniosłam się na blogspot.
    Według mnie rozdział świetny, i czekam na kolejny : *

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziewczyna z pewnością ma odpowiednie podejście do nauki w każdej chwili, chociaż mnie nogi na geografię też by nie niosły. -.-'
    niech się wyprowadza i nie wraca. -.-'
    ~*~
    Ojej, czyżby bohaterka nie była ani ścisłowcem ani humanistą? XD z tą fizyką to mogę się zgodzić, z historią natomiast nie ma źle. :D
    Poza tym- bardzo realistyczne zachowanie nauczycielki, brawo.
    ~*~
    Najgorzej, jak powiesz niezrozumiałe słowo, czy ideę i trzeba to tłumaczyć. Powiem Ci, że mam leworęczną przyjaciółkę... ale w ogóle nie zgadza się z opisem. Nie potrafi ani rysować, ani nie czyta zbyt szybko, bo woli wszystko zrozumieć. Za to przelicza, analizuje i tak dalej...
    "znajdowała się na przedzie"- literówka. :D
    ohoho, cóż za zwrot akcji, a tak coś przeczuwałam.
    MATKO. Czytałam z zapartym tchem kolejne akapity. Jeśli dla Ciebie jest to zwalony rozdział- chyba wolę nie czytać dobrego, żeby nie zejść na zawał. XD
    ~*~
    Powiem Ci, że tworzysz naprawdę sympatycznych bohaterów i przede wszystkim- realistyczne sytuacje (o czym wspomniałam). Twoje opowiadanie jest jednym z niewielu, gdzie dzieje się "prawdziwe życie", a nie wyidealizowane. Bardzo przyjemna lektura. oby tak dalej! nie żałuję, że podałam numer gadu.

    midori-kokoro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Strasznie wciągająca historia, sry, że tak późno (znowu) ale miałam małą przerwę od komputera (zostałam odcięta od świata!!!) To, że świetnie piszesz, to już chyba wszyscy wiedzą, ale jestem ciekawa dalszego rozwoju historii xD

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialne, genialne, genialne! Najbardziej już potem czekałam aż się przekona, że to na prawdę on ;D Tylko szkoda, że taka była jej reakcja *.* Facet fajny, straszy (co jest jeszcze bardziej pociągające), nauczyciel, więc i nutka ryzyka, że ktoś prędzej czy później może się dowiedzieć. Co z tego, że zaręczony, mi by to tam nie przeszkadzało. Skoro chciałby spędzać ze mną czas, to czemu nie. W końcu to jego wybór czy chce być ze swoją czy nie. Mam nadzieję, że Hoshi jeszcze zmieni zdanie ;DD Hah to moje zdanie. Niom to za chwilę ostatnią dostępną część przeczytam, ciekawa jestem co mnie zastanie ^^

    OdpowiedzUsuń

Komentarze reklamujące inne blogi oraz te, które naruszają estetykę bloga, zostaną usunięte.