środa, 5 września 2012

4. „ Po prostu oddychaj ”


 UWAGI: Zaktualizowałam prawie wszystkie zakładki. Byłabym wdzięczna, gdybyście ponownie je odwiedzili, szczególnie tą "Czytasz? Wejdź!". Przepraszam również za opóźnienia, wena mnie opuściła D: 
Pozdrawiam również moją siostrę, którą zwerbowałam do czytania moich wypocin, haha! C:
EDIT: Czy ktoś z Was włącza tak w ogóle muzykę do rozdziałów? D:

kwiecień, 2008 rok
Przyłożyłem telefon do ucha i w myślach zacząłem odliczać upływające sekundy. Chwilę później zacisnąłem mocniej palce na kierownicy i zaparkowałem samochód nieopodal szarego, dość zadbanego budynku, do którego się potem skierowałem. Otworzyłem drzwi, które delikatnie zaskrzypiały, a następnie ruszyłem schodami na pierwsze piętro.
Nie odebrała. Hoshi powiedziała wtedy, żebym do niej nie dzwonił, ale musiałem. Chciałem wytłumaczyć jej tą sytuację, przeprosić i błagać o wybaczenie. Dziewczyna nie pojawiła się w szkole ani wczoraj, ani dzisiaj, więc tylko poprzez telefon mogłem się z nią skontaktować. Wkroczyłem powoli do mojego mieszkania i od razu ruszyłem w kierunku łazienki. Zimny prysznic zawsze działał na mnie orzeźwiająco, tak było również i tym razem. Kiedy strumienie wody delikatnie muskały moje ciało i przynosiły ukojenie mojemu umysłowi, zacząłem w spokoju analizować zaistniałą sytuację pomiędzy mną a Hoshi.
Znaliśmy się bardzo krótko. Mimo to spotkania na przystanku autobusowym w zupełności utwierdziły nas w przekonaniu, że oboje chcemy dalej przebywać w swoim towarzystwie. Zachowywaliśmy się tak, jakbyśmy wiedzieli o swoim istnieniu już od dawna, prowadziliśmy lekkie rozmowy dotyczące pasji i zainteresowań. A przecież różnica wiekowa miedzy nami wynosiła aż dziesięć lat…
Nie mogłem uwierzyć w to, że ona była taka młoda, ponieważ jej poglądy tematy, które podejmowaliśmy w naszych rozmowach ewidentnie pokazywały, że miałem do czynienia z bardzo inteligentną osobą.
Wytarłem ciało suchym ręcznikiem i szybko przebrałem się w luźne ubrania - białą koszulkę w czarne wzorki oraz ciemne dresy. Przyjrzałem się mojemu odbiciu w lustrze. Pod oczami zauważyłem cienie, które szpeciły moją delikatnie rumianą twarz. Nieprzespane ostatnie noce dawały się we znaki mojemu wykończonemu organizmowi - kiedy na dworze panował wszechobecny mrok, ja cały czas zastanawiałem się, co mam zrobić, by cofnąć czas i rozpocząć znajomość z Azjatką jeszcze raz, od początku. Jedno wydarzenie sprawiło, że nie mogłem usnąć, moje myśli wciąż przypominały mi mój błąd.
Zerknąłem na złotą obrączkę, która mieniła się w świetle żarówki. Po chwili powróciłem wzrokiem na lustro, w którym widniała twarz pełnego smutku i rozgoryczenia 28-letniego mężczyzny. Jedyne, czego pragnąłem w tym momencie, to ściągnięcie pierścionka z mojego palca i wyrzucenie go jak najdalej stąd. Ale nie zrobiłem tego. Mimo iż ozdoba ta wywoływała u mnie obrzydzenie własną osobą, to jednak doszedłem do wniosku, że zasłużyłem na to uczucie. To przeze mnie Hoshi teraz cierpiała, nic mnie nie usprawiedliwiało.
- Jestem dupkiem - mruknąłem do siebie, po czym wycofałem się z łazienki, by następnie znaleźć się w dużym, przestronnym pomieszczeniu. Na wprost mnie znajdowała się sypialnia. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że ten, kto tu mieszka, jest wrogiem kurzu i stara się utrzymać porządek. Widocznie tak się już wychowałem - brud mnie drażnił. Po lewej stronie pokoju stały wielkich rozmiarów stare komody, które miały na swej powierzchni wygrawerowane piękne wzory, dlatego też coraz częściej przypominały mi barokowe biurko w gabinecie dyrektora Hendersona. Nieopodal ciężkich mebli dostrzegłem kilka wysokich roślin w czerwonych donicach i okrągły stoliczek. Przy ścianie zaś umiejscowione zostało duże, dwuosobowe łóżko, które niedawno zakupiłem. Po prawej stronie znajdowała się mniejsza kuchnia o nowoczesnym wystroju oddzielona od sypialni cienką ścianką.
Podszedłem do domowego telefonu, umieszczonego na jednej z komód. Na wyświetlaczu zauważyłem, że ktoś zostawił wiadomość głosową. Przycisnąłem odpowiedni przycisk i wsłuchałem się w szum, wydobywający się z głośnika zamontowanego w telefonie.
- David? - ciszę przerwał przytłumiony, kobiecy głos. - Skarbie, jednak nie wrócę jutro do domu. Sesja się przedłużyła i muszę zostać w Los Angeles jeszcze kilka dni. Odezwę się jeszcze. Pamiętaj, że cię kocham! -  po tych słowach osoba rozłączyła się.
Przymrużyłem oczy, po czym przeciągle westchnąłem. Emily nigdy nie trafiała w najlepszą sytuację, by dać o sobie znać. Byłem wykończony ciągłym zastanawianiem się nad tym, czy Hoshi mi wybaczy, a na dodatek narzeczona musiała przyprawić mnie o jeszcze większy smutek. Dlaczego to musiało się tak skończyć? Jak mogłem być taki głupi, by nie domyślić się, że fakt, że mam kogoś, to informacja, którą już na samym początku powinienem był przekazać Hoshi?! - oskarżyłem swój umysł. Nieświadomie chciałem zwalić całą winę na coś innego, nienawidziłem ponosić konsekwencji za swoje zachowanie. Byłem niczym dziecko, czasami uciekałem od odpowiedzialności, ostatnimi czasy na szczęście stałem się poważniejszy. Chyba wreszcie dojrzewam do roli bycia dorosłym - zaśmiałem się. Tą błahą czynność wykonałem jednak ostatkami sił, dlatego też fala znużenia uderzyła mnie już po chwili. Zegar ścienny wskazywał godzinę 18:56, a ja na co dzień kładłem się do snu znacznie później. Postanowiłem jednak dziś zrobić wyjątek i od razu ułożyłem się na wygodnym łóżku i z błogim uśmiechem przyklejonym do twarzy przymrużyłem ociężałe powieki, które następnie zamknęły się z zamiarem ich otwarcia dopiero za kilka godzin. Wreszcie zasnąłem w spokoju - umysł zlitował się nade mną i pozwolił odetchnąć. Mimo to wiedziałem, że już jutro znów nie będę mógł swobodnie oddychać, dusząc się ciążącymi nade mną problemami.


Zauważyłem ją. Stała za korytarzu wraz ze swoją rudowłosą koleżanką i wysokim blondynem. Na jego widok poczułem delikatne ukłucie zazdrości, co było dla mnie dość dziwnym zjawiskiem, bo przecież Azjatka nie była w żaden sposób ze mną związana, bynajmniej nie tak, jakbym chciał. Zdecydowanym krokiem przeszedłem tuż obok nich, zwalniając na chwilę, by móc zobaczyć reakcję Hoshi. Jak zwykle czarne włosy opadały luźno wokół jej smukłych ramion. Mimo iż uśmiechała się do znajomych, w jej oczach wyraźnie spostrzegłem smutek wraz z momentem, kiedy spotkaliśmy się wzrokiem.
-Dzień dobry - odparli chórem na mój widok, a dziewczyna, na której chyba zaczęło mi zależeć, ustawiła się do mnie bokiem i wpatrzyła się w krajobraz za oknem.
Nie zdołałem ukryć przed samym sobą, że zabolał mnie ten gest. Kazumi nie chciała mnie znać i widocznie dałaby wszystko, by mnie nigdy nie poznać. Z obojętną miną ominąłem swoich podopiecznych, kierując się w stronę pokoju nauczycielskiego położonego na pierwszym piętrze , skąd zabrałem dziennik klasy IIIa, po czym zszedłem na parter - tam, gdzie znajdował się gabinet anglistyczny. W momencie, kiedy zorientowałem się, że osiemnastolatka zjawiła się dziś w szkole, obiecałem sobie, że muszę z nią wreszcie porozmawiać, wytłumaczyć się. Nie musiałem na to długo czekać, gdyż właśnie zbliżała się lekcja z moją klasą. Kiedy zadzwonił dzwonek, a wszyscy uczniowie udali się do swoich sali, wszedłem do gabinetu i przywitałem się z trzecioklasistami. Odetchnąłem z ulgą, widząc, że Hoshi również tu jest i nie uciekła do domu. Swoją postawą nie rzucała się zbytnio w oczy, siedziała skulona na drewnianym krześle i rysowała coś w swoim notesie.
Przełknąłem głośną ślinę i rozpocząłem lekcję. Czułem się zestresowany, ponieważ bałem się, że mój wzrok wciąż będzie podążał za Japonką, a nie chciałem przecież wzbudzić podejrzeń uczniów, gdybym przez czterdzieści pięć minut wpatrywał się w moją uczennicę. Aby nie rozmyślać o całej sprawie, chwyciłem białe kartki z wydrukowanymi na nich wierszami i rozdałem je klasie. Uczniowie analizowali teksty w ciszy, co było dla mnie nieznośnym przeżyciem, gdyż właśnie teraz zapragnąłem robić cokolwiek, byleby tylko nie myśleć o zbliżającej się rozmowie z dziewczyną. Moje myśli okazały się być na tyle nieposłuszne, że zaczęły jak na przekór intensywniej zastanawiać się nad całą sprawą. Podenerwowany zacząłem przeglądać dziennik nauczycielski. Dzięki temu ta niecała godzina upłynęła o wiele szybciej. Wreszcie ciszę przerwał dzwonek, który przywołał na twarze nastolatków uśmiechy na wieść, że zaraz wydostaną się z tych ponurych, czterech ścian. Wstałem pospiesznie, by móc lepiej dostrzec dziewczynę. Widać było, że próbuje szybko wyjść na zewnątrz, aby uniknąć spotkania ze mną, które zapewne zresztą przeczuwała.
- Hoshi, możesz na chwilę poczekać? - Kazumi znieruchomiała i z niechęcią wypisaną na twarzy podeszła do mojego biurka.
- Tak? - zapytała, kiedy wszyscy zniknęli z gabinetu, zostaliśmy tylko ja i ona. Zamrugałem. Jej głos był taki... Zimny. Dokładnie taki, jak ostatnim razem. Domyśliłem się, że nie będzie to prosta rozmowa. Niepewnym krokiem ominąłem biurko i przybliżyłem się do niej.
- Możemy porozmawiać?
- Słucham - szatynka splotła dłonie na ramionach. Od jej ciała biły powaga i dystans, co mnie jednocześnie zaskoczyło i zasmuciło.
- Chciałbym wszystko wyjaśnić - przygryzłem dolną wargę i zastanowiłem się. - Przeprosić.
- A czy coś się stało? - udawała, że nie rozumie, o co chodzi. Jak widać, podjęła decyzję o tym, by traktować mnie tylko i wyłącznie jako nauczyciela, nie zamierzała pozwolić sobie na choć trochę wyrozumiałości.
- Proszę cię, nie rób tego. Nie zbywaj mnie takimi tekstami, jakbyś nie wiedziała, co się stało. A przecież doskonale to wiesz.
Hoshi odwróciła wzrok i odchrząknęła.
- Nie ma pan się z czego tłumaczyć. Nasza znajomość i tak nie miałaby większego sensu. Proszę zapomnieć o naszych rozmowach, o tym, że kiedykolwiek się spotkaliśmy - jej głos się załamał. Nie mogła długo grać roli obojętnej dziewczyny, jej prawdziwe uczucia musiały kiedyś wydostać się na zewnątrz. Delikatnym ruchem przeczesała swoje gładkie włosy i zaczęła bawić się puklem czarnej czupryny. Delikatnie kładąc jej swoją dłoń na podbródku, zmusiłem ją, by na mnie spojrzała. Jej brązowe oczy zaszkliły się.
- Czy pozwolisz mi się wytłumaczyć? – po chwili zastanowienia skinęła głowa i usiadła bezszelestnie na krześle. Ja zająłem miejsce naprzeciwko niej.
- Bardzo cieszyłem się, że ciebie spotkałem. Jesteś naprawdę sympatyczną dziewczyną, mimo tak młodego wieku. Nasze spotkania sprawiły, że... - na chwilę zamilkłem, by móc uspokoić coraz szybsze bicie mojego serca.- ...Że coraz częściej się uśmiechałem. Naprawdę zależy mi na naszej dalszej znajomości. Wiem, że cię zawiodłem. Nie mam nic na swoje wytłumaczenie, przepraszam - głos zaczął mi drżeć, nie potrafiłem tego opanować. - Po prostu całkowicie zapomniałem o tym, że noszę tę obrączkę. Przy tobie czułem się jak nowonarodzony, nie dochodziły do mnie myśli, że przecież cię ranię, nie powiedziawszy ci, że kogoś mam. Gdybym mógł, cofnąłbym czas i zacząłbym wszystko od nowa, naprawdę. Ale niestety nie mogę.
Czekałem, aż Azjatka coś powie. Wsłuchiwałem się w mój przyspieszony oddech kilka minut, aż nagle dziewczyna otworzyła usta i zdobyła się tylko na jedno pytanie:
- Jak ona ma na imię?
Zamknąłem oczy. Nie takiego pytania się spodziewałem. mimo to zamierzałem odpowiedzieć, nie chciałem już nic ukrywać, gdyż na własnej skórze przekonałem się, że takie wyjście nie zawsze jest dobre.
- Emily Jones. Poznaliśmy się kilka lat temu na urodzinach znajomych. Poprosiłem ją o rękę w tamtym roku.
Azjatka zdziwiła się i z narastającą złością spojrzała w moje niebieskie oczy.
- Jak można zapomnieć o tym, że się kogoś ma, kiedy się codziennie przebywa z tą osobą? - każde słowo powiedziała tak dokładnie i wyraźnie, że wydawało mi się, że krzyczy mi je wprost do ucha.
- Emily jest asystentką fotografa. Często podróżuje i coraz rzadziej widuję ją w domu. Właściwie miało to też wpływ na to, że zapomniałem o jej istnieniu, gdyż oddalamy się od siebie. Ona stawia pracę na pierwszym miejscu - Kazumi pokiwała szybko głową i po chwili jej umysł skupił się na analizowaniu wypowiadanych przeze mnie zdań. Zauważyłem, że mimo wszystko próbowała być spokojna, nie chciała działać irracjonalnie i pozwolić na jakiekolwiek wybuchy gniewu.
- Nie jest łatwo mi tobie przebaczyć. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Tak, lubię cię, ale to, że kogoś masz i jesteś moim nauczycielem, zmienia postać rzeczy. Wątpię, żebyśmy mogli się widywać. To dla mnie za dużo.
- Jeśli chcesz, mogę w każdej chwili zwolnić się z pracy. Poszukam czegoś nowego. Ale możemy też przeczekać ten czas, za rok skończysz przecież szkołę, damy radę. I odwołam ślub.
Dziewczyna wstała gwałtownie i ruszyła w stronę drzwi.
-Nie. Nie chcę, abyś zrezygnował ze swojego życia tylko po to, by się ze mną widywać. David, ja naprawdę myślę, że nasza znajomość powinna właśnie w tym momencie się zakończyć. Nie wiem, czy zdołałabym ci jeszcze zaufać. Po prostu nie mam pojęcia, co zrobić - chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi. - Mogę jedynie pomóc panu w znalezieniu odpowiedniego miejsca wycieczki naszej klasy. Poszukam czegoś dzisiaj i przekażę panu jutro materiały. Dobrze?
Skinąłem głową. Kazumi powiedziała ostatnie zdanie, używając zwrotu grzecznościowego, gdyż ktoś w korytarzu mógłby przypadkowo usłyszeć tę część naszej konwersacji. W momencie, kiedy dziewczyna zniknęła za ścianą, westchnąłem po raz kolejny tego dnia. Nie tak wyobrażałem sobie wymianę zdań pomiędzy mną a Japonką, spodziewałem się innego jej przebiegu, myślałem, że Hoshi wybuchnie gniewem, ale potem powie, że potrzebuje czasu do namysłu. Jednak ta realna osiemnastolatka od razu skreśliła naszą znajomość, nie chciała dać mi szansy. Cóż, nawarzyłem sobie piwa, to teraz powinien go wypić.

Dziś
Stukot czarnych, niewysokich szpilek był na tyle głośny, że roznosił się echem dookoła otaczającego nas parku. Śnieg padał na chodnik i zatapiał się w nim, po części ukrywając przed światem powierzchnię tej dróżki, po której właśnie stąpaliśmy. Nie przeszkadzała nam cisza. Ja przez te cztery lata zaakceptowałem ją wystarczająco dobrze, by nie narzekać na nią , towarzyszyła mi ona codziennie i zapewne tak właśnie miało być do końca mojego życia. Kate schowała dłonie do kieszeni czerwonego płaszcza - tego, który narzuciła na siebie w dniu naszego pierwszego spotkania - i obserwowała gałęzie drzew, które delikatnie uginały się pod wpływem silnych podmuchów wiatru. Mimo iż na dworze panowała niska temperatura, zimno nie doskwierało nam zbytnio, gdyż kawa, którą niedawno wypiliśmy w kawiarni, dodawała naszym organizmom przyjemnego ciepła, którego niestety z każdą minutą ubywało. Azjatka spojrzała na mnie i uśmiechnęła się uroczo.
- Zanim tu przyjechałam, starałam się nawiązać e-mailowy kontakt z osobami, które tu mieszkają i znają tę historię. Niektórzy z nich, którzy widocznie byli bardziej wtajemniczeni w całą sprawę, napisali mi, że bohaterowie tej pięknej opowiastki zakochali się w sobie bardzo szybko, a nie minęły przecież nawet dwa tygodnie od nawiązania ich znajomości. Zdziwiłam się wtedy bardzo i nie mogłam uwierzyć w to, jak można zauroczyć się w kimś, kogo się prawie nie zna. Szczerze przyznam, że byłam bliska wyśmiania Hoshi i Davida, gdyż uważałam za niemożliwy taki rozwój wydarzeń - Fumiko wróciła wzrokiem na drogę i odchrząknęła. - Ale teraz myślę, że ich rozumiem. To śmieszne, ale po tym, jak opowiedziałeś mi o ich kłótni, zrozumiałam, że to może być jednak prawda i ona tak szybko go pokochała. Hoshi widocznie czuła, że to Waterman jest tym właściwym mężczyzną, którego obecność przyprawiała ją o motylki w brzuchu. Ona wiedziała, że wreszcie spotkała kogoś, na kim mogłoby jej zależeć, ale fakt, że zataił on przed nią dosyć istotną informację, sprawił, że bała się poczuć do niego coś więcej. Na samym początku chciała wierzyć, że on jest jej królewiczem z bajki i wszystko zakończy się happy endem - na twarz 23- latki wkradł się jeszcze większy uśmiech, a następnie ustąpił on miejsca głośnemu parsknięciu.- Widocznie my, kobiety, tak mamy. Nasze matki przekazały nam instynkt, poprzez który możemy stwierdzić, czy dany mężczyzna jest dla nas odpowiedni.
Zawtórowałem jej śmiechowi i zaproponowałem chwilowy odpoczynek. Przysiedliśmy na ławce, uprzednio zgarniając z niej rękoma biały puch, który osiadł się na trochę zniszczonych deskach. Ponownie zapadła dość długa cisza, ponieważ nie wiedzieliśmy, co powiedzieć.
- To smutne, prawda?
- Co takiego? - zdziwiłem się.
- To, że ich historia nie doczekała się szczęśliwego zakończenia. Sama nie spodziewałam się, że taki los czekał właśnie Hoshi. A miało być tak pięknie...
Nie odezwałem się. Cóż miałem powiedzieć? Starałem się zrozumieć, dlaczego Bóg wybrał dla nas taką drogę, pragnąłem pogodzić się z faktem, że nie ma już przy mnie mojej ukochanej, nie mogę już nigdy zobaczyć jej uśmiechniętej twarzy, spleść jej dłoni wraz z moją. Uczucie tęsknoty bardzo często doprowadzało mnie do łez, przypominało ten okropny dzień, w którym sielankowa atmosfera na zawsze zniknęła, a w jej miejsce wkradł się smutek, żal i przygnębienie. Nie potrafiłem jej wtedy pomóc, stałem się beznamiętnym obserwatorem, który jednak nie zauważył, że na naszą miłość czyha coś strasznego, niebezpiecznego.
Kate Fumiko przymrużyła oczy i przyjrzała się mojej twarzy uważnie, a następnie szepnęła:
- Czasami wydaje mi się, że ty jesteś Davidem Watermanem, wiesz? To, co mi opowiadasz, wydaje się być tak bardzo realistyczne, wypowiadasz się w taki sposób, że można by śmiało powiedzieć, że byłeś uczestnikiem tych wydarzeń.
Moje ciało znieruchomiało, ale nie chciałem dać po sobie poznać mojego podenerwowania. Wymusiłem na sobie radosny uśmiech, modląc się w myślach o to, by nie wyglądało to zbyt sztucznie. Nagle jednak wymówka sama nasunęła mi się na język.
- Znam Davida bardzo długo, byliśmy przyjaciółmi. Bez wahania mężczyzna relacjonował mi dokładnie wszystkie wydarzenia, prawdopodobnie szukał zrozumienia i czegoś na kształt wsparcia.
- I nie byłeś przeciwny jego związkowi z uczennicą?
Zastanowiłem się nad odpowiedzią. Nie mogłem pozwolić sobie na błąd, nie chciałem, by kobieta domyśliła się tego, że przez cały czas ją okłamywałem.
- Na pewno ta wiadomość mnie nie ucieszyła. Razem z nim przemyślałem całą sytuacją. Ostrzegałem go, że może się to dla nich źle skończyć, ale on nie słuchał – za bardzo ją kochał. Potem już nie było odwrotu, sam zdecydował o tym, żeby poddać się uczuciu miłości, ale ja postanowiłem go za wszelką cenę wspierać, chciałem być dla niego oparciem. David zaufał mi i wyjawił całą tajemnicę. Dlatego mogę teraz siedzieć tu razem z tobą, by przekazać ci to, co wiem na temat ich romansu.
Dziewczyna w zamyśleniu postukała paznokciami o zniszczone deski od ławki. Jej myśli skupiały się na czymś, a twarz wykrzywiła się w dziwnym uśmiechu, jakby przeczuwała, że jednak nie do końca byłem z nią szczery. Po chwili wstała i zaobserwowała, jak również to robię. Poprawiła szary, ciepły szalik, którym owinęła szyję i westchnęła głośno, powodując tym ucieczkę powietrza z jej ust pod postacią pary wodnej.
- Niestety jutro nie będę mogła się z tobą spotkać. Skoro przyjechałam tu na dłużej, muszę znaleźć jakąś pracę, by przetrwać. Jutro jest mój pierwszy dzień – wyszczerzyła zęby i podała mi rękę na pożegnanie, którą od razu uścisnąłem. – Jeszcze raz dziękuję, że poświęciłeś dla mnie tą godzinę. Naprawdę jestem ci bardzo wdzięczna – odwróciła się powoli. – No cóż, muszę już iść. Do zobaczenia!
Spoglądałem przez jakiś czas, jak wyrafinowanym krokiem kobieta w jaskrawym płaszczu oddala się coraz bardziej, aż w końcu znika za zakrętem. Wiatr wzmógł się, dlatego też przez moje coraz bardziej zziębnięte ciało przeszedł dreszcz. Było to dość niemiłe uczucie, przez które skrzywiłem się nieznacznie. Ruszyłem w przeciwległym kierunku, czyli tam, gdzie stał duży budynek, w którym na pierwszym piętrze znajdowało się moje przytulne i ciepłe mieszkanie. Ostatni raz zerknąłem na prawą dłoń, zanim ukryłem ją w kieszeni spodni. Pogłaskałem opuszkiem drugiej ręki to miejsce, gdzie powinna znajdować się złota obrączka. Jednak nie było tam po niej żadnego śladu, zdawało się, że nigdy nie było tam żadnego pierścionka. Podobnie było z moją ukochaną – jej już nie było, istniała ona tylko w moim opuszczonym sercu, które biło tylko i wyłącznie dla niej. Nawet, jeśli miałem już nigdy jej nie zobaczyć.

21 komentarzy:

  1. Na dobre powitanie:
    walę wszystkie zasady, więc nie zajrzę :D Ale ok, zajrzałam, nie jestem Kolesiem Git :( ja, jak wszędzie wspominam (i zresztą jest napisane na blogu...) sama zaglądam na blogi i sprawdzam, czy są notki, więc powiadamianie mnie jest zbyteczne ;p
    Dziesięć lat tylko? Bez przesady, można jeszcze z takimi spokojnie gadać. Ba, małżeństwa też brać. Między moją mamą a tatą jest różnica 7 lat, a między dziadkami była 18 ;) a sama w Internecie nieraz pisałam z ludźmi ponad dwa razy starszymi ode mnie.
    A więc facio - czyścioszek. U mnie by nie wytrzymał, mam, za przeproszeniem, burdel w pokoju niesamowity...
    Och, naprawdę sesja się przedłużyła? Coś w to nie wierzę -.-
    'dziennik trzeciej A' na pewno dobrze? Zdaje mi się, że w książkach akurat numer klasy pisze się jako IIIa, tak samo jak w datach ;)
    Oj, facet... lecieć na uczennicę... ona jeszcze niejednego będzie miała!
    Literówka - Nasza znajomość i tak nie miałaby większego snsu. - 'sensu' na koniec.
    Taa... dziewczyny to tylko chcą znać imiona innych ;o nic więcej ich zwykle nie interesuje ;o było do przewidzenia.
    spodziewałem. mimo - "mimo" z wielkiej, gibt mir.
    Teoretycznie Hoshi dobrze zrobiła, zakończając znajomość. Ale z drugiej strony, może zechcieć się zemścić. A nauczyciel zapewne już nie pokocha swojej narzeczonej tak, jak kiedyś.
    Albo mi się zdawało, albo gdzieś zamiast "em" dałaś "am".
    Smutny koniec ;/ David stracił właściwie wszystko. To po części było do przewidzenia, ale cóż... żyje się dalej.
    Pozdrawiam, u mnie nn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze dodajesz rozdział, kiedy mój mózg jest całkowicie wyprany i nie jestem w stanie skleić porządnego zdania.
    Okej, przyznam Ci, że minęło... 20 minut i nadal nie wiem, co mam napisać.
    I rozdział wcale nie jest zryty!
    Podoba mi się, jestem niesamowicie ciekawa, jak to się wszystko potoczyło i co się stało z narzeczoną Davida. No i oczywiście, jak to będzie dalej.
    Przepraszam, wiesz, że jest świetnie, ale naprawdę nie mam sił napisać niczego więcej. A nie chcę, aby ten komentarz był... jakiś wymuszony, czy coś.
    Przepraszam i pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  3. he he aż poczułam te ukłucie zazdrości czytając to ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, nowa szkoła wyprała mi mózg i nie potrafię myśleć. Tak więc, jeśli napiszę jakiś niezrozumiały komentarz, to sorry. xD

    Muszę przyznać, że strasznie ciekawi mnie, co stało się z Hoshi. Umarła? Zniknęła bez śladu? No i szkoda mi Davida. Jest taki samotny, opuszczony przez bliskich... Jejku, ja chcę, żeby szczęście mu się zwróciło! Proszę o happy end, Midori-chaaaan! *o*
    Bardzo podoba mi się forma rozdziałów - mamy rozmowy Waterman'a z Fumiko, a później przenosimy się cztery lata wstecz, gdzie śledzimy losy Hoshi i Davida. Super, naprawdę. Dzięki temu tekst staje się żywszy, nie opiera się na samej opowieści.

    Dziś, gdy skończyłam czytać rozdział, nasunęła mi się pewna myśl - kolejne opowiadanie powinnaś zanieść do wydawcy. Naprawdę. To się dopiero rozpoczyna, ale sądzę, że ma WIELKI potencjał!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zasmutała i wagaruje - bała się ze ja nauczyciel-podrywacz obluka. Też bym nie chciała. Boshh jakie tam aż 10? Wiek to tylko liczba też bym chciała mieć tak max do 11 lat starszego... Na necie starsi do mnie piszą a byłam przekonana że jak wyglądam młodo to młodzi będą pisać, a tu tak od 15 lat wzwyż - pedofile :/ Nie wiem czemu ale ja tego " Dupka " lubięę - ja jestem pedantką i też mnie burdel rozkłada - a mam wielką rodzinę i jestem strasznie podenerwowana - ludzie mi życzą najlepszego na studiach bo się od brudasów uwolnię (no nie ma to jak być czarną - czy tam białą owcą :*) :* Facet ma zasady ale jednak jest słaby - konkreto - dziewczyno męski bohater jest ewidentnie facetem jak w życiu = dziecinny ale ma tam jakieś imaginacje własne - czyli zasady ustalone :) To aż przeraża ta twoja wiedza o męskich umysłach XD Hmm sytuacja bardzo napięta i ciekawie rozbudowana - kurcze to napięcie mnie rozwala - pisz pisz bo muszę wiedzieć co się stało z Hoshi Kazumi i Emilly Jones - Dlaczego David nie ma ani jednej? Decyzja zapadła - No ja też bym tak chciała zakończyć w dobrym tonie znajomość - jak dla mnie jak się komuś oświadcza to musiał coś czuć do tej osoby - a często jest tak że jest się porównywanym :) Kobieta ma instynkt - taak - kobiety czują feromony mężczyzn i na tej podstawie potrafią podświadomie stwierdzić czy mężczyzna potrafi spłodzić silne potomstwo = ale duuużo kobiet o tym nie wie. Natomiast czy stwierdzi że facio byłby idealnym partnerem to można się dowiedzieć tego chodząc na randki i nic nie ukrywając :P Straszne że musi kłamać ale to dla własnego dobra - tyle że im więcej się brnie w kłamstwo tym bardziej można się poślizgnąć :) - po kruchym podłożu drepta ojj.

    OdpowiedzUsuń
  6. Właściwie nie mam jak skomentować, bo to pewne, że rozdział jest świetny. Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się niesamowicie smutno jak przeczytałam końcówkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem cholernie zmęczona, dlatego przepraszam, jeżeli w komentarzu zobaczysz jakieś niejasne fragmenty xd
    KOCHAM TE OSTATNIE ZDANIA W ROZDZIALE <3 PIĘKNIE JE SFORMUŁOWAŁAŚ. I TEŻ MI SIĘ JAKOŚ SMUTNO ZROBIŁO GDY JE PRZECZYTAŁAM ;C
    zapomniałam wyłączyc capslocka xd trudno, przeżyjesz jakoś :D
    na rozdział mogę tylko powiedziec tyle: jasfuidsfgsuhfauisffsih NIESAMOWITY! wszystko jest w nim niesamowite, i tak jak ty nie mogę doczekac się szóstki :D awww *.*
    A mi sie wydaje, że ta dziennikarka wie że David to David i jej się nawet nie wydaje, jest po prostu tego pewna. Choc nie wiem.
    Śliczne opisy, <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Doczytałam do połowy, wciąga :] ale nie lubie czyt. zdań gdzie pewne wyrazy się potwarzają: "Jestem dupkiem - mruknąłem do siebie, po czym wycofałem się z pomieszczenia, by następnie znaleźć się w dużym, przestronnym pomieszczeniu."
    pozdrawiam, jak dokończe czytać to napisze więcej

    OdpowiedzUsuń
  9. Skończyłam wędrówkę z Twoim rozdziałem ;D był mi naprawdę przyjacielem podczas przesuwania tego tam paska z boku :P
    Powiedz mi co się stało z Hoshi ?
    Zastanawia mnie, czy zrobisz z tego takie bardzo szczęśliwe zakończenie :D
    Trzymasz mnie w niepewności, ach ty niedobra :P
    Ja chcę Hoshi!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie słucham muzyki gdy czytam, rozprasza mnie to...
    Ach... "to co zakazane" to chyba jedyna blogowa książka którą czytam... przepraszam że tak późno wskoczyłam tutaj, ale przenosiłam się z bloga (z ryssik.bloog.pl na aikoni.bloog.pl jak chcesz wpadnij) i tak jakoś wyszło.
    Kurczę jestem ciekawa zakończenia strasznie... Mam nadzieję, że nas czymś mocno zaskoczysz.
    P.s. z racji moich przenosin powiadamiaj mnie na aikoni.bloog.pl o nn ok ? ;>
    Pozdr. Aga

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, ale super blog! Śliczny szablon, zadroszczę ludziom, którzy robią coś takiego!
    Niesamowite! Jeszczę zajrzę!!!
    Hej, jeśli chcesz, to wpadnij do mnie: teczanapustyni.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiem, że to trudne, ale moim zdaniem każdy zasługuje na drugą szansę, nawet najgorsze dupki.
    Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale wiesz ... szkoła, szkoła, szkoła itd.
    Czekam na nn ;) Informuj mnie ! . :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć. Co do twojego ostatniego komentarza u mnie - mam internet w telefonie. Jednak nie jest on wystarczająco szybki i nie mogę dodawać wpisów. Blogi i posty ładują mi się normalnie, więc po prostu mogę przeczytać daną notkę czy rozdział na przykład tutaj, ale również nie dam rady dodać komentarza, więc czytanie zostawiam na weekend.
    Jeżeli zaś chodzi o rozdział to z każdym kolejnym uwijam się coraz szybciej i wydaje się krótszy :) Chociaż w tym właściwie nie działo się nic szczególnego to i tak jest całkiem niezły ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale smutny ten rozdział, mimo to podziwiam twój styl i sposób w jaki piszesz.
    Przy okazji nowy na closedindreams.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetna muzyka i świetny rozdział, choć trochę smutny : <

    OdpowiedzUsuń
  16. bardzo fajne :D zapraszam www.yesnoana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Więcej! Chcę więcej^^ Wczoraj nie zdążyłam przeczytać, ale już nadrobiłam. Nie wiem właściwie co napisać... im dalej, tym ciekawiej, czyli świetnie. Chyba już to mówiłam, ale nie cierpię czytać ^^' Wybrańcami są tylko dwie serie i twoja książka *.* Powodzenia w dalszym pisaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zobaczyłam japońskie imiona i nazwiska i nie mogłam się powstrzymać, więc przeczytałam *mimo, że jestem w pracy, szef zaraz mnie nakryje i tak nawrzeszczy, że stracę słuch, ale co tam, dla opowiadania zrobię wszystko^^*
    Tak więc zacznę od końcówki, bo to ona mną najbardziej wstrząsnęła. Stracił wszystko, jest w dołku, ale hello, żyje sie dalej, więc mam nadzieję, że się pozbiera:3
    O matko, pedant! Ja z urodzenia jestem bałaganiąrą i przeraża mnie sprzatanie^^ Więc dla mnie owo zachowanie jest surrealistyczne:D
    Piszesz lekko, błędów nie wychwyciłam *jak zresztą nigdy^^*, a poza tym strasznie mnie wciągnęłaś do swojego swiata. To opowiadanie ma charakter, co mi się najbardziej podoba^^
    Pozdrawiam i obserwuję^^
    http://wrota-do-swiata.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Witam Cię ;D Oczywiście, mogę cię powiadomić, jak najbardziej. A jeżeli szukasz czegoś związanego z anime, to tu mój inny blog o Shizayi ;D : http://shizuo-izaya.blogspot.com/ i takie one-shoty, tłumaczenia też głównie Shizaya XD http://raven-pisze.blogspot.com/ jeżeli dodamy coś, co nie będzie o HP (czytaj: nie wiem, gdyż na razie moja wena ograniczyła się do opowiadania kompletnie z innej beczki i takiego, które zatrzymuję na razie poza blogami), to ci dam znać :) Zagonię Meardzię do pracy, a wtedy na pewno coś się pojawi :) Zaraz spróbuję ogarnąć twojego bloga, przeczytam, może mi przypadnie do gustu i skomentuję jeszcze raz ;D

    OdpowiedzUsuń
  20. Z góry przepraszam za to że mogę pisać jak upośledzona, zabrakło kawy w moim domu -,- XD
    No więc... dzisiaj w końcu zabrałam się za przeczytanie całości, na spokojnie i powiem Ci że uwielbiam Twój styl pisania, jesteś niesamowicie dobra w tym co robisz :)
    wkręciłam się, ale mam jedno kurna zastrzeżenie. xD NIENAWIDZĘ DOBRYCH OPOWIADAŃ KTÓRE CZYTAM W TRAKCIE TWORZENIA XD jestem cholernie niecierpliwa i chcę już wiedzieć co będzie dalej! :D

    OdpowiedzUsuń
  21. dziękuję za opinię, może masz rację, poprostu ubieram to na co mam ochotę xD co do włosów, to już eksperymentowałam, i to były najgorsze chwile mojego życia xD Po prostu nie lubię siebie w ciemnych włosach. Może w tych jasnych nie wyglądam najlepiej, ale dobrze się czuję :D Wybacz że Ci tak spamuję 84638783 komentarzy, każdy na inny temat xD
    I przede wszystkim to czekam z niecierpliwością na nowy rozdział ^^ :D

    OdpowiedzUsuń

Komentarze reklamujące inne blogi oraz te, które naruszają estetykę bloga, zostaną usunięte.